Nie ma nic lepszego na chłodne jesienno- zimowe wieczory niż dobry film, popcorn i coca- cola. Można oczywiście zainwestować w w wyjście do kina, ale zawsze też warto pomyśleć o seansie w domu. Przy takiej mnogości propozycji na platformach filmowych nie jest to żaden problem. Wręcz przeciwnie. Czasami trudno się zdecydować co obejrzeć jako pierwsze, ponoć jest to nawet jakaś jednostka chorobowa: chroniczne niezdecydowanie.
Niemniej jednak wybór jest przeogromny. Na spotkanie z przyjaciółmi najlepiej wybrać coś lżejszego (chyba, że mamy do czynienia z kołem zaawansowanych oglądaczy ambitnych produkcji). Idealnie sprawdzą się komedie, ale w żadnym razie nie te romantyczne, bo grozi to straszna nudą. Jedną z ciekawszych propozycji jest wspaniała komedia pt. „Millerowie”, która opowiada o pewnym niewydarzonym dealerze narkotyków, który właśnie wyrusza w przełomową podróż do samego centrum narkotykowego światka, aby przemycić przez meksykańska granicę dwie tony marihuany. Nie może jednak dokonać tego sam. Werbuje więc iście klawych pasażerów, którzy mają udawać jego rodzinkę. Tak powstaje klan Millerów, który wyrusza w długą i niebezpieczną podróż. Po drodze, jak nietrudno się domyślić, dochodzi do całej serii zupełnie nieoczekiwanych zdarzeń, w wyniku których misja staje pod ogromnym znakiem zapytanie. Pośród niezliczonej ilości komedii z wątkiem narkotykowym w tle, ta jest po prostu jedną z najlepszych. Mnóstwo niesamowitych zwrotów akcji, ogromne poczucie humoru i wcale niebanalna fabuła.